Ciekawa Historia Żeglarstwa
Wielu fascynatów żeglarstwa opowiada wciąż i wciąż te same historie, w których głównymi tematami są zazwyczaj wojny i walki toczone na morzu przy pomocy pięknych żaglowców. Nie chcąc powtarzać tego wzoru wybraliśmy i opisaliśmy pokrótce parę faktów oraz wydarzeń, które może i nie były ani krwawe, ani sławne, ale zdecydowanie należały do jednych z ,,najciekawszych” historii związanych z żeglarstwem. Życzymy przyjemnej, zabawnej i ciekawej lektury!
Pechowy Waza
,,Między godziną czwartą i piątą przechylił się i zatonął nowy wielki okręt Waza” – krótka notatka o wielkiej katastrofie.
Królewski okręt Waza był najkosztowniejszym i najpiękniej zdobionym okrętem wojennym zbudowanym w XVII wieku w Szwecji. Jego kadłub zbudowano z tysiąca dębów, na uzbrojenie składały się 64 ciężkie działa, a wysokość masztów wynosiła ponad pięćdziesiąt metrów. Zdobiło go z zewnątrz ponad kilkaset kolorowych i pozłacanych rzeźb.
‘Waza miał przyćmić swoją doskonałością wszystkie inne okręty królewskie swojej epoki. Jednak gdy wypłynął w swój dziewiczy rejs, mając zaprezentować się w pełnej krasie przed królem oraz zgromadzoną na brzegu gawiedzią, zdarzyła się katastrofa…
Piękny okręt przechylił się i jeszcze w porcie zatonął. na jego załogę składali się nie tylko marynarze, ale również zwykli ludzie, którzy zamierzali spędzić ten krótki, pokazowy rejs na pokładzie statku. Wszyscy oni zatonęli wraz z okrętem. Mówi się, że żeglarze nie próbowali się ratować – złość króla mogła się bowiem okazać jeszcze gorsza od śmierci. (Ale dlaczego Waza zatonął? Możecie przeczytać pełnym wydaniu magazynu – do pobrania tutaj)
Na tym tragicznym wydarzeniu historia Wazy mogłaby się zakończyć. Jednak okręt odnaleziono po trzystu latach w niemal nieuszkodzonym stanie – stojący pionowo na dnie. Dzięki temu waza został wydobyty i stanowi obecnie jedną z najwspanialszych atrakcji muzealnych na świecie. Waza znajduje się w specjalnie zbudowanym i dostosowanym do swych potrzeb muzeum Vasamuseet w Sztokholmie. Ogrom i piękno okrętu robi niezwykłe wrażenie zarówno na ludziach związanych z morzem, jak i tych, którym żeglarstwo jest absolutnie obce. My odwiedziliśmy muzeum i gorąco polecamy je każdemu, kto ma okazję być w stolicy Szwecji.
Edward ,,Stary Grog'' Vernon
Znaczenie
Znany wszystkim sygnał S.O.S. oznacza dosłownie: “ratujcie nasze dusze”
– Save Our Souls lub ,,ratujcie nasz statek”
– Save Our Ship.
Historia
Sygnał został wprowadzony w 1908 roku przez międzynar. konferencję poświęconą kodowi Morse’a, gdyż jest szczególniełatwy do zapamiętania, nadawania i rozpoznania.
Zapis
Sygnał S.O.S. składa się z następującej kombinacji sekwencji: trzech krótkich, trzech długich i znowu trzech krótkich, co odpowiada literom: S-O-S. (zapis powyżej)
Posłuchaj
Kary na dawnych żaglowcach
W XVI i XVII wiekach na pokładzie żaglowców – wśród dziesiątków czy setek mężczyzn, stłoczonych na niewielkiej przestrzeni, brudnych, źle odżywianych i ubranych, a do tego często posiadających kryminalną przeszłość – trzeba było stosować różne, najczęściej bardzo brutalne kary. Począwszy od najlżejszych przewinień, najpopularniejszymi karami były:
1. Chłosta, która stanowiła zjawisko codzienne. Marynarz mógł otrzymać chłostę jeżeli nie był wystarczająco szybki w czasie wchodzenia na reje lub schodzenia z nich. Chłosta była wykonywana w obecności załogi i znaczyła mniej więcej tyle, co areszt w dzisiejszej marynarce.
2. Zanurzenie w wodzie było zazwyczaj powtarzane trzy-cztery razy. Czekało ono najczęściej tych marynarzy, który mieli złe zamiary wobec swoich kolegów – uderzyli ich lub próbowali zranić nożem. Kara ta groziła również tym, którzy nie utrzymywali w porządku swej broni i pozwalali jej pokryć się rdzą, lub tych, którzy po kryjomu zaglądali do baryłek z winem czy wodą, przeznaczoną dla załogi. Nieco później, kiedy palenie tytoniu rozpowszechniło się wśród wszystkich marynarzy, żeglarz, którego złapano na paleniu po zachodzie słońca, mógł również zostać ukarany przez zanurzenie w wodzie. Kary za palenie musiały być bardzo surowe, ponieważ ogień na pokładzie drewnianego okrętu był jednym z najbardziej niebezpiecznych wypadków, jaki mógłby się zdarzyć
3. Oblanie gorącą smołą i obtoczenie w pierzu wcześniej zgolonej głowy, groziło złodziejom. Tak ukarany winowajca miał być łatwo rozpoznawalny i widoczny z daleka.
4. Wypalanie dziury w języku rozpalonym prętem czekało bluźnierców.
5. Wyrzucenie za burtę groziło paniom, które przyłapano z marynarzami na pokładzie statku. Kobiety znajdowano poprzez liczenie par stóp na kojach, dzięki któremu łatwo było wyśledzić niechciane załogantki. Były one wyrzucane do wody niezależnie od tego, czy statek znajdował się w porcie czy na morzu
6. Przeciągnięcie na linie pod kilem stosowano wtedy, przewinienie było na tyle poważne, że zasługiwało na gorszą karę niż chłosta czy zanurzenie. Była to operacja dość skomplikowana. Ręce i nogi skazanego wiązano. Przy czym do nóg przywiązywano linę, którą prowadzono pod kilem okrętu i przez blok umieszczony na końcu jednej z rej. Następnie wyrzucano skazańca za burtę i wyciągano do góry z drugiej strony okrętu. Tak ukarany marynarz był często tak pokaleczony muszlami i zardzewiałymi gwoździami kadłuba, że umierał z upływu krwi. Jeżeli nieszczęśliwiec przeżył karę, to oddawano go lekarzowi okrętowemu, który przemywał rany mieszaniną wody oraz rumu i pozostawiał biedaka własnemu losowi.
7. Przygwożdżenie ręki do masztu nożem temu marynarzowi, który wskutek jakiejś sprzeczki rozpoczął walkę i doprowadził do przelewu krwi na pokładzie. Podczas kary używano zazwyczaj tego samego oręża, którym winowajca rozpoczął bójkę. Ukarany musiał stać przybity za rękę do masztu, dopóki sam nie wyciągnął sobie noża z rany. Przepisy dyscyplinarne wyraźnie zabraniały udzielania mu jakiejkolwiek pomocy.
8. Przywiązanie do trupa i wyrzucenie wraz z nim za burtę czekało tego marynarza, który podczas wywołanej przez siebie bójki miał nieszczęście zabić innego członka załogi.
9. Zamknięcie w klatce na dziobie razem z odrobiną pokarmu i ostrym nożem było czasem praktykowane na marynarzach, którzy po raz kolejny zostawali przyłapani na spaniu podczas wachty. Skazany miał przed sobą oczywisty wybór: mógł umrzeć albo poprzez śmierć głodową, albo przeciąć linę swej klatki i utonąć.
10. Szubienica, którą karano zarówno bunt jak i tchórzostwo. (na rejach, na których zwykło się wieszać ukaranych, wisiało czasami po kilkunastu ludzi naraz) W ten sam sposób karano oszustwo werbunkowe, polegające na zaciągnięciu się na listę załogi u kilku kapitanów jednocześnie – za co ochotnikowi przypadało wynagrodzenie pobierane wielokrotnie. Kiedy coś podobnego wychodziło na jaw, winowajców wieszano bez wytaczania procesów. Żadna kara nie była wystarczająco surowa dla złoczyńcy, uszczuplającego królewską lub armatorską kieszeń.