Przesądy Żeglarskie

Co przynosiło marynarzom szczęście, a czego unikali i traktowali jak zły omen? Dlaczego nie wypływało w piątki i po co przybijano rybią płetwę do bukszprytu? O czym opowiadano sobie straszne historie, nierzadko powodujące napady paniki i bunty na pokładach statków? Przeczytaj i dowiedz się!

ZŁA KOBIETA I DOBRA KOBIETA NA POKŁADZIE

Jeszcze nie tak dawno temu powszechnie uważano, że kobiety na pokładzie przynoszą nieszczęście zarówno statkowi, jak i jego załodze. Zakaz wpuszczania kobiet na pokład statku stanowił jedną z najbardziej uświęconych marynarskich tradycji. Niektórzy żeglarze określali obecność kobiet na statku mianem “diablego balastu”. Podejście to pochodziło z faktu, że statek zwykło się personifikować z kobietą (do dziś w języku angielskim mówi się o statkach ‘she’ -,,ona”) i uważano, że gdy wprowadzi się na jego pokład obcą damę, mógłby być zazdrosny i zły, oraz zacząć mścić się na załodze powodując przeróżne nieszczęścia.

Zwiastowanej przez kobietę na pokładzie katastrofie można było zaradzić w prosty sposób.Wystarczyło niewiastę… rozebrać! Naga kobieta przynosiła szczęście, ponieważ zawstydzała rozszalałe, sztormowe morze i uspokaja je. Między innymi z tego powodu figury dziobowe (galiony) wielu żaglowców przedstawiały piękne sylwetki kobiece z odsłoniętymi piersiami.

Warto również nadmienić, że zazwyczaj to właśnie kobiety chrzciły okręty.

Przesądy żeglarskie o kobietach - syrena

Pająki

Pająków nie wolno było zabijać, gdyż wróżyło to zatonięcie statku. Dozwolone było jednak wyrzucenie ich na pokład, gdzie zostawały zabrane przez fale do krainy Neptuna.

przesądy o pajakach

Ptaki

Ptaki traktowano na pokładzie jako amulet. Miały one przynosić szczęście statkowi i jego załodze.

Być może to właśnie z tego powodu  tak wielu marynarzy posiadało kiedyś papugi.   

Przesądy żeglarskie o ptakach

Futrzaki

Obecność na pokładzie zwierząt futerkowych uważano za zły omen – źle widziane były oczywiście przede wszystkim szczury. Zabronione było także wnoszenie samych futer, które też przynosiły pecha.

przesądy o futrze

Koty i psy

Powszechnie uważano, że wszystko, co ma futro, przynosi na pokładzie nieszczęście. Z czasem marynarze zrobili jednak parę wyjątków od tej reguły, gdyż np. posiadanie kota na statku okazyywało się być całkiem przydatne – zwierzę przede wszystkim wyłapywało szczury, które częstokroć pustoszyły zapasy jedzenia i roznosiły niebezpieczne choroby. Być może Kot nie był tak powszechny jak papuga, jednak tam, gdzie go przygarnięto, z natury był doceniany i lubiany przez załogę. Wyjątek odnośnie futrzaków dotyczy również psów, które w późniejszych czasach również zaczęto zabierać na rejsy. Były one często ulubieńcami kapitanów.
Niestety aktualnie przepisy sanitarne w wielu portach świata (zwłaszcza w Europie) są tak rygorystyczne, że naprawdę ciężko jest zabrać jakiekolwiek zwierzę na rejs.

Przesądy o kotach na jachcie

Sposoby na przywoływanie i zaklinanie wiatru

Pomysłów na wywołanie wiatru wymyślono wiele. Wszystkich nie damy rady wypisać, gdyż wyobraźnia marynarzy była w tej dziedzinie niezwykle płodna. Oto kilka najciekawszych sposobów, które możecie wypróbować:

  • chłostanie biczem siebie i/lub swoich towarzyszy,
  • przybicie rybiej płetwy do bukszprytu,
  • drapanie masztu paznokciami przy równoczesnym wypowiadaniu zaklęć,
  • umieszczenie na maszcie liny z odpowiednim węzłem (jakim? otrzymaliśmy rozbieżne informacje, więc najlepiej przetestujcie kilka rodzajów, a jak zadziała, nie zapomnijcie dać nam znać!)
  • gwizdanie na pokładzie (uwaga! dozwolone tylko przy totalnej flaucie!) prowokujące Thora, celtyckiego boga wiatru, do zesłania burzowych podmuchów.
  • wbicie noża w maszt od strony, z której oczekuje się wiatru (nie zapominając o jednoczesnym gwizdaniu!)
  • głośne i namiętne przeklinanie mające sprowokować świętych do wywołania wiatru i odgonienia od siebie drażniących grzeszników.
  • proszenie wstępujących na pokład kobiet, aby podrapały paznokciami podstawy wszystkich masztów. ( kobiety zazwyczaj chętnie godzą się na uczynienie zadość morskiemu zwyczajowi)

KLABAUTERMANN, ZWANY TEŻ KLABATERNIKIEM

Klabaternik (ger. Kalbautermann) to postać z folkloru germańskiego, opiekuńczy duch statku. Występował ponoć tylko na większych jednostkach.

Pojawiał się na pokładzie raczej rzadko. Ludziom ukazywał się jeszcze rzadziej, przy czym zazwyczaj jedynie kapitanom lub szyprom. Przybierał wtedy postać błędnego ognika lub wesołego, pracowitego karła w kapeluszu z szerokim rondem i latarenką w ręce. Wizerunki klabaternika bywały różne – w zależności od pochodzenia opowieści lub wyobraźni i kunsztu opowiadającego, karzeł przyjmował mniej lub bardziej fantastyczną postać – niekiedy był przedstawiany z błonami między palcami i rybim ogonem, gdzie indziej miał po prostu kształt małego człowieczka. Ponoć najczęściej można go było zobaczyć o północy w kluzie kotwicznej.

W momentach, gdy statkowi groziło niebezpieczeństwo, karzeł wdrapywał się na któryś z masztów (lub na bukszpryt) i pozostawał tam tak długo, jak długo istniała nadzieja na ratunek. Jeżeli klabaternik znikł, oznaczało to, że statek niechybnie zatonie.

KLABAUTERMANN

PIĄTKOWY PECH I WIELKA PANIKA

Jeszcze nie tak dawno temu w wielu krajach skrupulatnie przestrzegano wypływania z portu w dniach, które uważano za najbardziej pomyślne dla rozpoczęcia rejsu. Z kolei w daty powszechnie przyjęte za pechowe nikt nawet nie myślał o opuszczeniu portu.

FERALNY PIĄTEK
Wiara w złe wpływy piątku była wśród marynarzy często tak silna, że gdy statek zmuszony był opuścić port w ”zły dzień”, a chwilę potem na morzu wydarzyła się choćby niewielka awaria, załoga natychmiast w panice opuszcza jednostkę, uważając ją za przeklętą –  nie próbowano nawet ów statku ratować. Takie zachowania doprowadzały do katastrof i wzmacniały dodatkowo wiarę w pechowość wypływania z portu w piątki – w ten sposób przesąd mścił się okrutnie na żeglarzach.

Skąd wzięło się takie wierzenie? Żeglarze Wschodu uważali piątek za nie najlepszy dzień do rozpoczęcia podróży, ze względu na fakt, że stanowił on dla nich dzień obrzędów religijnych. Przesąd ten prawdopodobnie przywędrował później do Europy i bardzo silnie się zakorzenił.

Jeszcze do dziś w wielu stoczniach i portach na wszelki wypadek nie woduje się statków w piątek, a kapitanowie wolą rozpoczynać podróż w inny dzień.

Wyjątek stanowili żeglarze hiszpańscy, którzy najchętniej wyruszali w morze właśnie w piątki. Prawdopodobnie było tak, ponieważ w piątek, 3 sierpnia 1492 roku, Kolumb rozpoczął swój rejs, który jak wiadomo, zakończył się niezwykłym sukcesem

W Wielki Piątek
na stojących w portach statkach z katolicką załogą, reje były skośnie ustawiane do pokładu i oznaczały żałobę z powodu rozpoczęcia Wielkiego Postu.

Marynarze anglosascy, zwłaszcza ci, którzy na co dzień obcują z Biblią, jeszcze teraz uważają za feralne do rozpoczęcia podróży 2 lutego, 31 grudnia, w pierwszy poniedziałek kwietnia oraz w drugi poniedziałek maja, ponieważ według Biblii są to dni, w których ludzkość nawiedzały kataklizmy.

NIEZBĘDNE MONETY

Moneta na pokładzie statku  ma garść zastosowań. Jednym z najpopularniejszych jest zwyczaj wkładania monety do ust, lub kładzenie dwóch monet na oczy marynarzowi, który umarł i zostanie pochowany na morzu. Monety te, wzorem starożytnych wierzeń przeznaczone są dla Charona – przewoźnika dusz, który doprowadzał umarłych na drugą stronę rzeki Styks, do Hadesu – świata śmierci.

Moneta wkładana pod stopę masztu przy budowie statku miała stanowić opłatę dla Charona w przypadku, gdyby statek zatonął niespodziewanie wraz z całą załogą. Starożytni Grecy kładli monety “twarzą do góry” – reszką na zewnątrz i tak to robili również marynarze. Zdaniem przesądnych monety pod stopą masztu chroniły również sam statek przed niebezpieczeństwem na morzu.

Kiedy statek wypływał w rejs, zwykło się jeszcze w porcie wrzucać kilka monet
dla Neptuna, boga morza, aby zapewnić sobie bezpieczną podróż.

monety w przesądach żeglarskich

ZŁE BANANY

Złe banany są jednym z ciekawszych przesądów, o jakich słyszeliśmy. Nie chodzi tu o przewracanie się na skórce. Marynarze wierzyli że banany przynoszą śmierć i lubowali się w opowiadaniu niezwykłych historii o tym, jaki straszny los czekał statki przewożące te ”przeklęte owoce”.
Jedna z teorii na temat pochodzenia przesądu o morderczych właściwościach bananów opiera się na fakcie, że owoce te były najczęściej przewożone na statkach niewolniczych razem z “żywym” ładunkiem. W dusznych i gorących warunkach szczelnie zamkniętych ładowni owoce szybko gniły, a produktem tego procesu był metan. Ludzie nie znali wtedy jeszcze negatywnych skutków wdychania szkodliwego gazu, więc gdy po wielu tygodniach rejsu otwierali ładownię, odkrywali, że wszyscy niewolnicy w tajemniczy sposób zmarli.
Inna teoria głosi, że pewien gatunek bardzo jadowitego pająka ma w zwyczaju chować się w kiściach bananów i często mogły często trafiać wraz z ładunkiem na pokład. Marynarze umierali od ukąszeń niezauważonych przez nikogo owadów, a winę za zgony zrzucano na orientalne owoce – banany.

Ów przesąd gdzieniegdzie tak mocno zakorzenił się w tradycji, że niektóre statki pasażerskie odmawiały wnoszenia bananów na swój pokład.

Przesądy o bananach

RUDY I KSIĄDZ

Spotkanie osoby o rudych włosach jeszcze przed rozpoczęciem rejsu stanowiło straszny pech dla statku i całej jego załogi. Genezy tej dyskryminacji można doszukiwać się w tradycji chrześcijańskiej – ponoć Judasz miał właśnie rude włosy. Istniał jednak sposób na to, by nieszczęściu zapobiec: wystarczyło nawiązać rozmowę
z ,,rudym” zanim ten zdążył się odezwać.

Podobne skrajne emocje wzbudzała obecność księży. Marynarze uważali kolor czarny za pechowy, a księża nie dość,
że ubierali się wyłącznie na czarno, to jeszcze trudnili się pogrzebami.. Jeżeli marynarz spotkał duchownego idącego w tym samym kierunku oznaczało to nieszczęście – w końcu nierzadko tam, gdzie szli księża, odbywały się pogrzeby.

Dzwonią ...

Mówi się, że dzwon na statku jest jego duszą.
Kiedy jednak dzwon okrętowy wybija dźwięk sam z siebie, to jego dźwięk jest traktowany jako zwiastun śmierci.

Z dzwonami okrętowymi wiąże się wiele morskich legend.Pierwsze dzwony pojawiły się na okrętach już w XIII wieku i stanowiły przede wszystkim antidotum na morskie potwory. Żeglarze wierzyli bowiem, że dźwięk dzwonu odstrasza wszelakiej maści duchy i morskie demony. Przesąd ten może wydawać się śmieszny, ale po dziś dzień można spotkać się z jego objawami.
Tradycja odstraszania morskich upiorów za pomocą dźwięku dzwonu okrętowego jest wciąż praktykowana, chociażby podczas ceremonii chrztu nowo wybudowanego statku – kiedy obchodzi się wszystkie pomieszczenia z równoczesnym biciem w dzwon, odganiającym wszelkie monstra.

SYRENI ŚPIEW

O złudnych, zgubnych pieśniach syren opowiadano mnóstwo historii. Kusiły marynarzy swym wdziękiem, lecz nikt, kto je spotkał na swej drodze, nie uszedł z życiem. Sprowadzały statki na mieliznę, powodowały katastrofy…
O syrenach opowiadano już w mitologii greckiej ( pół-kobiety pół-ptaki) oraz w mitach rzymskich, przedstawiających najpowszechniejszy wizerunek pół-kobiety pół-ryby. O niebezpiecznym uroku tych greckich femme fatale wiedział również Odyseusz, który podczas jednej ze swych przygód pragnął usłyszeć syreni śpiew i mimo wszystko przeżyć. W tym celu wydał załodze polecenie, aby przywiązano go do masztu i nie rozwiązywano, choćby błagał. Sami marynarze mieli natomiast zalepić sobie uszy woskiem, aby nie usłyszeć niebezpiecznego śpiewu syren. Kiedy statek wraz z załogą szczęśliwie minął wyspę, zawiedzione syreny ze wstydu i złości rzuciły się w morską otchłań.

Złowróżbne kieliszki

Trącanie się kieliszkami podczas toastów na pokładzie statku było traktowane przez marynarzy i dawnych żeglarzy jako bardzo zły omen. Wierzyli oni, że ów charakterystyczny, przeciągły dźwięk szkła może stanowić zwiastun nieszczęścia, które mogłoby dosięgnąć nawet całą załogę.

Złowróżbne kieliszki

Piraci nie bez powodu tak umiłowali sobie złoto. Wierzyli bowiem, że ten drogocenny kruszec przynosi szczęście oraz co więcej – posiada magiczne –  uzdrawiające – moce. Z tego powodu piraci z chęcią przekłuwali sobie uszy, wierzyli bowiem, że kolczyki ze złota odstraszają demony i chronią przed utonięciem.

Włosy i paznokcie

Obcinane podczas rejsu paznokcie albo włosy również mogły stać się powodem nieszczęścia – byłyby one darem dla Prozerpiny, rzymskiej bogini zaświatów. Taka ofiara mogłaby nie przypaść do gustu Neptunowi, gdyż zwykło się przestrzegać zasady, że na morzu wszystkie dary należą się bogu mórz.

TATUAŻE

Tatuaże to jeden z najbardziej rozpoznawalnych znaków dawnych marynarzy. Były one nie tylko pamiątką z udanej podróży, ale również silnymi talizmanami – przynoszącymi szczęście, chroniącymi przed złymi mocami i wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwami na morzu. Z tego właśnie powodu ludzie morza chętnie tatuowali sobie ważne symbole, które miały przynosić im szczęście i zapewniać bezpieczeństwo lub oznaczać udane przepłynięcie przez ważne punkty na morzach i oceanach.Najpopularniejszymi z tatuaży były:

Róża wiatrów – symbol wskazujący bezpieczną drogę do domu.
Jaskółka – symbol nadziei i wolności, szczęśliwy znak.
Kotwica – symbol powrotu do portu, stabilizacji i spokoju.
Syrena – symbol niebezpieczeństw związanych z kobietami.
Wieloryb i kałamarnica walczące ze sobą – symbol walki dobra ze złem, którą często trzeba stoczyć, tak na lądzie, jak i na morzu.

 

Tatuaże robione po szczęśliwym przepłynięciu odpowiedniej trasy, to np:

Przepłynięcie Atlantyku – oznaczane tatuażem kotwicy.

Przepłynięcie równika -oznaczane często przez tatuaż,
często wybierano w tym celu maoryskie lub polinezyjskie wzory.

MORSKIE POTWORY

Opowiadanie przerażających historii o demonach i morskich potworach w ciekawy i emocjonujący sposób wypełniało wolny czas podczas długich rejsów. Opowieściami takimi uwielbiano straszyć początkujących marynarzy oraz nierzadko również pasażerów na statku.

Ulubionym tematem opowieści w średniowieczu były potwory morskie i demony, z którymi marynarzom zdarzyło się spotkać podczas swych podróży. Często podstawą dla mitów stawały się też dziwacznie poskręcane i zasuszone szczątki nieznanych wtedy zwierząt morskich. Z niezwykłą wyobraźnią opisywano te przeróżne, prawie zawsze niezwykle groźne monstra. Najczęściej w historiach pojawiały się: diabły morskie, wielkie kałamarnice, syreny. ryby przyssawki, węże morskie, ale nie brakowało też bardziej oryginalnych stworzeń, takich jak chociażby morski mnich, o którym powstały w 1546 przeróżne opowieści, oparte na znalezionym, dziwacznie uformowanym truchle płaszczki (Jenny Haniver). W miarę upływu czasu i związanych z nim odkryć naukowych, legendy o potworach traciły na sile i znaczeniu. Opowieści o demonach zaczęto jednak zastępować innymi historiami, np. o górach magnetycznych, zaczarowanych wyspach, o Latającym Holendrze i o ogniach św. Elma.

Nawet mimo znacznego postępu wiedzy i techniki, po dziś dzień marynarze lubią straszyć się wzajemnie, zwłaszcza żeglując w tak zwanym ”Trójkącie Bermudzkim” lub innych miejscach, o których wciąż krążą nieprawdopodobne i mrożące krew w żyłach historie.

WIADRO

Pech bezwzględnie prześladował marynarza, który spotkał na lądzie kobietę niosącą puste wiadro. Jeśli zaś spotkana kobieta niosła wiadro wypełnione wodą, szczęście podczas rejsu było gwarantowane!

NIEDZIELA

To na statku dzień normalnej pracy. Bardziej religijni kapitanowie starali się, aby wszystkie dodatkowe czynności wykonano już w sobotę, a niedziela była mimo wszystko dniem wolnym od zajęć dla większości marynarzy.

UWAŻAJ NA SŁOWA

Nie rzucaj słów na wiatr, a zwłaszcza słów zakazanych. Marynarze uważali, że losu lepiej nie prowokować, wszak licho nie śpi. Na morzu należało więc bezwzględnie unikać np. słowa „utopić”, ,,topić”, ,,rozbić się” i im podobnych.

BUTY ZA BURTĘ

Przesąd dotyczył nowych butów, które należało wyrzucić przez lewe ramię za burtę. Poświęcenie ich w ten sposób miało uspokoić wzburzone morze oraz sztorm. Z kolei wyrzucenie starych butów wywoływało wiatr.

LITERATURA  |  FILMY  |  KULINARIA  |  HUMOR  |  PRZESĄDY  | ETYKIETA  |  HISTORIA  |  NATURA  |  SYMBOLE  |  DIY  |  PODRÓŻE